- W coś trzeba w życiu wierzyć. Chwilowo nie mam innego pomysłu jak znaleźć tego człowieka. "Twardego" człowieka.
Ze wzmacniacza dobiegły jakieś dźwięki, jakby po drugiej stronie telefonu zapanowało poruszenie, ale po chwili wszystko ucichło. Z daleka słychać było szum silnika samolotowego, coraz głośniejszy, w końcu przerodził się w ryk, kiedy maszyna przelatywała tuż nad ich głowami.
- Często tu tak?
- Nad samym domem latają dosyć rzadko, ale ze dwa, trzy razy dziennie są. Najgorzej jest rano, zwłaszcza w lecie, bo wtedy potrafią zaczynać loty o szóstej rano i mimo że do lotniska jest stąd ponad dwa kilometry, nie sposób spać.
Telefon zatrzeszczał, jakby ktoś po drugiej stronie uderzył w słuchawkę. Słychać było ożywioną dyskusję, z tłumu na pierwszy plan wybijał się głos profesora. Mówiło za dużo osób naraz i nie sposób było zrozumieć o co chodzi. Docierały do nich tylko pojedyncze, wyrwane z kontekstu słowa. Po chwili rozległy się słowa skierowane bezpośrednio do nich. Mówił profesor.
- Halo, jesteście tam?
- Tak, panie profesorze.
- Mamy sygnał z lotniska, że jeden z samolotów zmienił kurs. Na razie trudno powiedzieć czy to coś może nas dotyczyć, czy to nie jest w jakiś inny sposób wytłumaczalne, bo wprawdzie zmiana kursu była nieoczekiwana, ale samolot nie robi niczego takiego, czego mu nie wolno zrobić. Technik pilot twierdzi że wszystko jest w porządku i że zmiana kursu była spowodowana przez samolot sportowy, który wlazł im w drogę, ale nikt takiego samolotu w tamtej okolicy nie widział, więc sprawa jest niejasna.
- A co na lotnisku?
- Spokój, czekają na dalszy rozwój wydarzeń.
- A w ich komputerze?
- Chyba też, w razie czego nasz człowiek ma stamtąd zadzwonić, narazie jest cisza. Jak tylko będziemy coś wiedzieć zaraz was powiadomię.
- Dziękujemy. Wolelibyśmy żeby się nic nie stało.
- Ja też - po drugiej stronie zapanowała cisza.
- Myślicie, że to on? - Zapytał Petras.
- Myślimy z grubsza to samo co ty. Na dwoje babka wróżyła. Jeżeli to on, wolę nie myśleć ile ofiar można spowodować w ramach wypadku lotniczego. Martin, spróbuj się połączyć Comnetem z lotniskiem i zorientować się co tam się dzieje.
Gene sięgnął do klawiatury. Przerwał działanie aktualnie obserwowanego programu i połączył się z lotniskiem. Żeby umożliwić zainteresowanym sprawdzenie kiedy wylądują samoloty lecące do miasta, lotnisko podawało co kilka sekund dane pozwalające na zaznaczenie na mapie pozycji poszczególnych samolotów. Można to było zrobić przy pomocy odpowiedniego programu, rysującego na ekranie mapę w wybranej skali i zaznaczającego na niej trasy samolotów.
- To chyba będzie ten. - Hacker pokazał palcem na mały punkcik zbliżający się do miasta. - Zmień skalę, tak żeby można był sprawdzić którędy on leci.
Gene posługując się myszką zaznaczył na ekranie niewielki prostokątny obszar. Po chwili cały ekran wypełniła mapa okolic miasta, z zaznaczoną trasą samolotu.
- Włącz jeszcze śledzenie - poradził Borg. Kilka następnych ruchów myszką i obraz na ekranie uległ zmianie. Teraz punkt oznaczający samolot tkwił nieruchomo na środku, a przesuwała się mapa.
już mi starczy co było dalej?